Drum bun, drum in lukru, Timisoreana i trochę Bułgarii

19.06. miał być kolejnym spokojnym dniem z procesją w Boże Ciało.
Okazało się, że klan Skupinów nie usiedzi na miejscu w czasie urlopu, ale dla nas to nie nowość. Mieliśmy wyjechać w piątek, ale po zapakowaniu samochodu na tyle, że w zasadzie można było jechać.... wsiedliśmy i pojechaliśmy
Ile przejedziemy tyle przejedziemy a potem zawsze znajdzie się jakiś nocleg
Po godzinie 16 ruszyliśmy w stronę Przemyśla z myślą przekroczenia granicy w Barwinku. Droga cudownie pusta okazała się być przebyta w 3 godziny co było niebywałym czasem na pokonanie 230 km. Na granicy Słowackiej winiety, miesięczna na Słowację - 66 zł i miesięczna na Węgry - 99 zł
Golą jak za zboże
Ale czego człowiek nie zrobi, żeby szybciej pokonywać kilometry
Rumuńską kupimy na miejscu - zobaczymy ile czasu będziemy w Rumunii.
Przed granicą z Rumunią znaleźliśmy nocleg gdzie człowiek ma dużo klientów z Polski, a że to dopiero początek sezonu (chciał 30€ za pokój) utargowaliśmy na 25€. Spokojna noc, cicho. 20 czerwca to dzień przywitania wakacji. Znaleźliśmy się w kraju częściowo docelowym, ale przed nami góry. Wiemy, że drogi tu są raczej koszmarne, ale nie myśleliśmy, że aż tak. co 20 km drum in lukru przez kolejne 30 albo i nawet 40 km. MASAKRA. I tu rozszyfrowanie pierwszego hasła - roboty drogowe. Ja dodałem słowo "niewidzialne" - przez cały ten czas nie było nikogo, kto by naprawiał drogę, ale rozpieprzona i zostawiona sama sobie a raczej kierowcom, żeby się chyba pozabijali. Wreszcie dojeżdżamy do pierwszego etapu naszej wyprawy a jest to Transalpina. Niestety Rumunia przywitała nas deszczem i chmurami, więc niewiele zobaczyliśmy. Jednakowoż Hard Core w chmurach był nieprzeciętny, gdzie momentami było tak stromo, że nasze maleństwo ze swoimi 163 kucykami pod maską nie dawało rady na dwójce
Kilka fotek z tej drogi, bez szału, ale zawsze coś.
Karczma na Transalpinie w której zjedliśmy pyszny Rumuński obiadek

Potężna zapora - elektrownia wybudowana jeszcze za czasów Caosescu

Droga i góry




Skala Maleństwo vs. urwisko

Polacy na motorach

W chmurach na szczycie Transalpiny 2125 m.n.p.m.

Transalpiny ciąg dalszy


Widok z okna naszej pierwszej kwatery na wyprawie Rumuńskiej... 60 Lei za pokój za noc. mniej więcej 60 zł za trzy osoby

Na dzisiaj to by było na tyle
Okazało się, że klan Skupinów nie usiedzi na miejscu w czasie urlopu, ale dla nas to nie nowość. Mieliśmy wyjechać w piątek, ale po zapakowaniu samochodu na tyle, że w zasadzie można było jechać.... wsiedliśmy i pojechaliśmy





Przed granicą z Rumunią znaleźliśmy nocleg gdzie człowiek ma dużo klientów z Polski, a że to dopiero początek sezonu (chciał 30€ za pokój) utargowaliśmy na 25€. Spokojna noc, cicho. 20 czerwca to dzień przywitania wakacji. Znaleźliśmy się w kraju częściowo docelowym, ale przed nami góry. Wiemy, że drogi tu są raczej koszmarne, ale nie myśleliśmy, że aż tak. co 20 km drum in lukru przez kolejne 30 albo i nawet 40 km. MASAKRA. I tu rozszyfrowanie pierwszego hasła - roboty drogowe. Ja dodałem słowo "niewidzialne" - przez cały ten czas nie było nikogo, kto by naprawiał drogę, ale rozpieprzona i zostawiona sama sobie a raczej kierowcom, żeby się chyba pozabijali. Wreszcie dojeżdżamy do pierwszego etapu naszej wyprawy a jest to Transalpina. Niestety Rumunia przywitała nas deszczem i chmurami, więc niewiele zobaczyliśmy. Jednakowoż Hard Core w chmurach był nieprzeciętny, gdzie momentami było tak stromo, że nasze maleństwo ze swoimi 163 kucykami pod maską nie dawało rady na dwójce

Kilka fotek z tej drogi, bez szału, ale zawsze coś.
Karczma na Transalpinie w której zjedliśmy pyszny Rumuński obiadek
Potężna zapora - elektrownia wybudowana jeszcze za czasów Caosescu
Droga i góry

Skala Maleństwo vs. urwisko
Polacy na motorach
W chmurach na szczycie Transalpiny 2125 m.n.p.m.
Transalpiny ciąg dalszy
Widok z okna naszej pierwszej kwatery na wyprawie Rumuńskiej... 60 Lei za pokój za noc. mniej więcej 60 zł za trzy osoby

Na dzisiaj to by było na tyle
