Okazało się, że klan Skupinów nie usiedzi na miejscu w czasie urlopu, ale dla nas to nie nowość. Mieliśmy wyjechać w piątek, ale po zapakowaniu samochodu na tyle, że w zasadzie można było jechać.... wsiedliśmy i pojechaliśmy





Przed granicą z Rumunią znaleźliśmy nocleg gdzie człowiek ma dużo klientów z Polski, a że to dopiero początek sezonu (chciał 30€ za pokój) utargowaliśmy na 25€. Spokojna noc, cicho. 20 czerwca to dzień przywitania wakacji. Znaleźliśmy się w kraju częściowo docelowym, ale przed nami góry. Wiemy, że drogi tu są raczej koszmarne, ale nie myśleliśmy, że aż tak. co 20 km drum in lukru przez kolejne 30 albo i nawet 40 km. MASAKRA. I tu rozszyfrowanie pierwszego hasła - roboty drogowe. Ja dodałem słowo "niewidzialne" - przez cały ten czas nie było nikogo, kto by naprawiał drogę, ale rozpieprzona i zostawiona sama sobie a raczej kierowcom, żeby się chyba pozabijali. Wreszcie dojeżdżamy do pierwszego etapu naszej wyprawy a jest to Transalpina. Niestety Rumunia przywitała nas deszczem i chmurami, więc niewiele zobaczyliśmy. Jednakowoż Hard Core w chmurach był nieprzeciętny, gdzie momentami było tak stromo, że nasze maleństwo ze swoimi 163 kucykami pod maską nie dawało rady na dwójce

Kilka fotek z tej drogi, bez szału, ale zawsze coś.
Karczma na Transalpinie w której zjedliśmy pyszny Rumuński obiadek
Potężna zapora - elektrownia wybudowana jeszcze za czasów Caosescu
Droga i góry

Skala Maleństwo vs. urwisko
Polacy na motorach
W chmurach na szczycie Transalpiny 2125 m.n.p.m.
Transalpiny ciąg dalszy
Widok z okna naszej pierwszej kwatery na wyprawie Rumuńskiej... 60 Lei za pokój za noc. mniej więcej 60 zł za trzy osoby

Na dzisiaj to by było na tyle
